Tuż wcześniej był tylko ból, wielka otchłań i ciemność.
Ale był to stan jakby mistyczny, jakby nie do końca z tego świata, nie całkiem ludzki.
Aż strach to napisać: n a d p r z y r o d z o n y.
I ta niewyobrażalna dzielność, ta siła i męstwo obleczone w dziewczęcą
delikatność.
W blasku truskawkowej pełni, widocznej gdzieś ponad deszczowymi
chmurami, dobry Bóg powołał na świat nowe Życie.
Skąd pomysł na takie okoliczności?
Nie próbuję odpowiedzieć.
Trwam w bojaźliwym trzepocie ducha i staram
się przyjąć.
Narodziny Dziecięcia, Matki oraz prawdziwej Miłości wymagają
optymalnych warunków.
I że tajemnica Narodzin zawsze będzie nas wprowadzać w wielkie
drżenie. Bo czyż inna atmosfera przystoi Dotykowi Absolutu?
fot: „Holy virgin”, 2003 Sara Saudek